Nasza społdzielnia krawiecka miała wielkie osiagnięcia i była chwalona przez konsumentów naszych produktow tak w kraju jak i za granicą. Oto moje wspomnienia...

Wykonywaliśmy plany 100% a mogliśmy nawet wykonać nasze plany powyżej tej cyfry, ale to zależało od wielu czynników i trudności, które należało przezwyciężyć. 

Podam jeden przykład. 
Gienia S,  zasłużony członek partii i  krojczyni materiałow w oddziale przygotowania produkcji wyliczyła, że z tego materiału z którego ona kroi koszule męskie pozostają kawałki, ktore mozna by użyć na szycie fartuszków dla dziewczynek. Nawet zademonstrowała to przykładem i pokazała jak to można zrobić. 

 Był to ogromny szok dla naszej spółdzielni; cały zakład się podzielil, niektóre  szwaczki  były za tym projektem, a inne były przeciwko.Sprawę przejął Zakładowy  Komitet Partii PZPR.
Pierwszy problem, to dlaczego i skąd te kawałki nagle pojawiły, a dlaczego wcześniej tego nie było" Co się działo z kawałkami do tej pory
Drugi problem, to sprawa ideologiczne, związane z planami i strategią naszego zakładu. Wszystkie  plany produkcyjne już zostały ustalone, przegłosowane przez załogę i dyrekcję zakładu, oraz zatwierdzone przez zjednoczenie, władze ministerialne i włączone do planów strategicznych kraju w planie 5-letnim. A wszelkie zmiany oznaczały naruszenie tak pomyślnie opracowanych  danych uzasadnionych wykresami wykonanymi  w kolorze, przez panie z działu planowania produkcji. Władze wojewódzkie mogłyby być niezadowolone. 

A z drugiej strony  zebrała się  grupka  kobiet, dość niejasnego pochodzenia, które zaczęły akcję szeptaną i rozpowszechniały informacje, że "gdyby nie kradziono", "gdyby pozwolono", "gdyby  można było  na miejscu podejmować decyzjie"...

 Oczywiście  towarzysze i towarzyszki  z  komórki POP i z Zakładowej  Rady Robotniczej  zgodzili się  co do tego, że te niezadowolone kobiety można by przenieść do innego działu, czy nawet innego zakładu,  ale jedna z nich była szwagierką  Sekretarza Partii Komitetu Wojewódzkiego, sprawa mogłaby się roznieść i mogła szkodzić nam, czyli opinii władz zakładowych.  

Wreszcie  znaleziono  rozwiązanie problemu.  Plan drugiego półrocza przewidywal postęp w zakresie technologii produkcji  w którym była umieszczona  przyblizona kwota  oszczędności. W związku z tym powołano grupę roboczą dla  dopracowania  szczegółów  tak, aby z tego  w planach pojawiły się fartuszki dla dziewczynek, jako osiągniecie postępu technologicznego. 

Był mały problem; kto będzie przewodniczył  tej  roboczej grupie postępu.  Mogła być oczywiście Gienia S. ale ona skończyła tylko zawodówkę, pracowała wiele lat, była doskonałą krawcową i krojczynią, ale było u niej trudniej z pisaniem.
 I w końcu doszło do zgody, że będzie przewodniczył  pracom nad fartuszkami  towarzysz A. N., który był również sekretarzem  komórki zakładowej POP, za stronę  pisemno-projektową   odpowiadać będzie  pani mgr. D. Ż, a właściwą pracę  wykona Gienia S.
Na przygotowanie całości  projektu  przeznaczono pół roku, tak aby wykazać to w dokumentacji  sprawozdawczej, a również aby produkcja mogła być umieszczona w planach  produkcyjnych nowego  roku sprawozdawczego. 
Wykazano w tych planach potrzebę dodatkowego zatrudnienia, wysokość nowych nakładów i wyższe w zwiazku z tym efekty  produkcyjne. 

Jak  widać powyżej,  sprawa została  rozwiązana bardzo pomyślnie.  Dyrektor zakładu i sekretarz partii dostali  premie, Gienia S. dostała podwyżkę i  wyższą grupę zaszeregowania.

Niestety  produkcji  fartuszków nie dało się na razie uruchomić  zgodnie z planem. Przyczyną  był brak maszyn krawieckich, oczywiscie można by było uruchomić drugą zmianę, ale to wymaga dalszych zmian planów i  dodatkowej  pracy  nie tylko administracji  szwalni ale również zaangażowania  zjedoczenia i ministerstwa.  

/ Opisane powyzej wydarzenia mają charakter  absolutnie fikcyjny, mimo podobienstwa do niektórych rzeczywistych przypadków  i do realnych osób/